sobota, 14 stycznia 2012

Bezpieczeństwo w turystyce na dziko.

Autorem artykułu jest Sławek Zaniewski

Z racji tego, że cywilizacja dotarła już w prawie wszystkie zakątki naszego pięknego kraju, wydawać by się mogło, że turystyka na dziko to już przeszłość - nic bardziej mylnego, da się i to niezależnie od tego gdzie mieszkasz.
Chodzenie na dziko po górach lasach czy spływy kajakowe dzikimi rzekami ma to do siebie, że nie trzeba trzymać się różnego rodzaju reguł typu godziny odjazdu, czy podporządkowywanie się grupie. Jesteśmy oderwani od świata i zdani na siebie. Robimy co chcemy, śpimy gdzie chcemy. Biwakować na dziko można w bardzo wielu miejscach. Należy tylko pamiętać o tym, aby zawsze zostawiać po sobie porządek. Jest to warunek obowiązkowy bo jeśli sami za sobą nie posprzątamy, to nikt za nas tego nie zrobi i w końcu nasze góry i lasy będą przypominać śmietnik.
Najlepszymi miejscami do uprawiani turystyki na dziko są lasy, rzeki i góry. Biwakować można na polanie, w lesie, na brzegu jeziora lub rzeki - po prosu w jakimś urokliwym, bezludnym miejscu. Jeśli chodzi o góry to idealne są Beskidy - góry stosunkowo niewysokie i malownicze a szlaki beskidzkie są dobrze oznakowane (także pomoc w razie czego można łatwo wezwać).
Mając już plan, gdzie się wybieramy trzeba pamiętać przede wszystkim o bezpieczeństwie. Zawczasu dowiedzieć się gdzie jest najbliższy szpital z antidotum na jad żmij (nie każdy go ma). Dobrze mieć też, w zależności gdzie jesteśmy, numery telefonu do odpowiednich służb ratunkowych typu GOPR czy WOPR. Warto jest też zaopatrzyć w mapę i kompas, a jak nie umiemy ustalać swojej pozycji za ich pomocą, to GPS turystyczny i zapasowe baterie do niego.
Najważniejsza jest dobrze zaopatrzona apteczka. W jej skład oprócz standardowych środków przeciwbólowych, bandaży, plastrów wody utlenionej i altacetu warto zabrać:
- krople do oczu: jak wpadnie jakiś paproch do oka, dobrze jest mieć czym go wypłukać
- węgiel w tabletkach: wiadomo na co :)
- środek na komary i kleszcze
-wapno: jak najmocniejsze, najlepiej 300, doskonałe jak nas oblezą jakieś robale i pokąsają.
Mając skompletowaną apteczkę warto zastanowić się nad wyposażeniem. Generalnie zasada jest taka, żeby zabierać tylko i wyłącznie rzeczy niezbędne. Warto dokładnie zaplanować prowiant, jaki ze sobą zabieramy, ilość wody i ciuchy, w jakich będziemy chodzić. Przecież wszystko będziemy nieść na plecach, ewentualnie będzie to płynąć razem z nami w kajaku - a w nim miejsca też jest mało. Najlepiej jest spakować plecak, założyć go na siebie, potem go rozpakować i przemyśleć jeszcze raz i spakować to, co rzeczywiście jest nam niezbędne.
---
Beskidy - propozycje wycieczek.
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Sarnia Skała

Autorem artykułu jest Marcin Walczak

Startujemy w Dolinie Strążyskiej, tutaj również zaczyna się się Tatrzański Park Narodowy, nabywamy bilety wstępu w kasie. Czerwonym szlakiem idziemy w kierunku Polany Strążyskiej. Wzdłuż Strążyskiego Potoku, poprzez las. Płynący potok bardzo kręci. Raz pojawia się nam po prawej stronie, ażeby po chwili znaleźć się po lewej stronie.
My, ewidentnie od startu wyszukujemy krokusów, jednak z lichym plonem. Po prawej stronie szlaku towarzyszą nam ogromne masywy skalne, nad nimi znajduje się Samkowa Czuba. Skały przybierają fascynujące kształty. Wśród nich reprezentatywne dolomitowe turnie oznaczane Strążyskimi Kominami. Trasa jest łagodna i przyjemna. Po chwili mijamy tzw. Skałę Jelinka. Określona tak z motywu umiejscowionego na niej medalionu i tablicy pamiątkowej, zadedykowanej XIX-wiecznemu czeskiemu pisarzowi Edwardowi Jelinkowi, zaprzyjaźnionemu z Polską i Zakopanem.
Krokusy

Po 40 minutach dochodzimy do Polany Strążyskiej. Z polany jest fenomenalny widok na Giewont wraz z schodzącym z niego urwiskiem. Polana jest popularnym miejscem ze względu na jej atrakcyjność, jak również z powodu przechodzącego przez nią szlaku na Giewont.

Będąc w rejonach Strążyskiej Polany, warto przeznaczyć 30 minut i udać się żółtym szlakiem do wodospadu Siklawica. Wodospad spływa z dwóch prawie pionowo nachylonych skał. Wspólna wysokość wodospadu wynosi 23 metry (wysokość ściany dolnej wynosi 13 m, a ściany górnej 10 m).

Krokusy

Z Polany Strążyskiej udaliśmy się czarny szlakiem w kierunku wschodnim, w kierunku Sarniej Skały. Przed nami 40 minut dosyć męczącego podejścia przez las na Czerwoną Przełęcz. Z Czerwonej Przełęczy prowadzi 10 minutowe podejście właśnie na Sarnią Skałę. O tym czy warto wspinać się na Sarnią Skałę, jesteśmy w stanie się już przekonać zmierzając pod tą "warowną twierdzę". "Twierdzę", bowiem przypomina ona ruiny obiektu zamkowego. Pod Sarnią Skałą mieści się polana, z której posiadamy szansę podziwiać Tatry Zachodnie i oczywiście Giewont, który wyrasta nam przed oczami. Po wejściu, widok zapiera dech w piersiach jeszcze mocniej. Z każdego, z czterech kierunków świata, dociera do nas gigantyczna doza niebiańskich wrażeń wizualnych.
Krokusy

Sama Sarnia Skała jest szczytem w pasie reglowym Tatr Zachodnich o wysokości 1377 m. n.p.m. Konstruują ją wapienie dolomitowe. Uformowane w grzbiet komponujący się z kilku indywidualnych, niewysokich i stromo podciętych turni (ostrego szczytu albo skałki o stromych albo nawet pionowych ścianach, reprezentatywnego dla gór o rzeźbie alpejskiej, przekształconych w rezultacie działania lodowca). Niegdyś Sarnią Skałę zwano Małą Świnicą i była ona intensywnie penetrowana przez poszukiwaczy skarbów. Dzisiaj jest eksplorowana przez botaników i wielbicieli roślin tatrzańskich. Na jej gołych skałach pięknie zakwitają gatunki roślin wapieniolubnych, m. in. dębik ośmiopłatkowy i dzwonek jednostronny. Znajduje się tutaj także miniaturowa krzewinka - wierzba alpejska, omieg kozłowiec, różeniec górski, jaskier alpejski, kilkanaście gatunków skalnic i wiele innych.
--- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Pętla po Beskidzie Śląskim

Autorem artykułu jest Marcin Walczak

Zapraszamy do Beskidu Śląskiego na jednodnodniową wycieczkę w formie niepełnej pętli. Szlak prowadzi z Wapienicy poprzez Błatnią, Klimczok i kończy się na Szyndzielni.
W Wapienicy musimy się troszkę cofnąć z przystanku autobusowego, przemijając mostek dochodzimy do skrętu. Tutaj wiedzie niebieski szlak z Wapienicy (PKP) na Błatnią. Trasa kieruje prawie cały czas prosto przez las.W zeszłym roku spotkaliśmy na niej sarny. Tym razem dały się zauważyć wiosenne klimaty. Przy odrobienie słońca, cała natura budzi się do egzystowania. Na Błatnią mamy jeszcze około 2h marszu.

Zapora w wapienicy
Niemal cały czas stosunkowo wypłaszczoną trasą docieramy, do ostrego zakrętu. Tutaj warto na moment się zatrzymać i podejść kilkanaście kroków w dół, żeby dojrzeć w całkowitej okazałości Zaporę w Wapienicy. Najdłuższa na obszarze miasta dolina górska (Dolina Luizy) zalana lasem mieszanym i iglastym, umiejscowiona pomiędzy szczytami Beskidu Śląskiego: Palenicą, Błatnią, Trzema Kopcami i Szyndzielnią.

Błatnia



Przebieramy nogami cały czas szlakiem niebieskim, posiadamy do przejścia 3 niewielkie szczyty: Kopany - Wysokie - Przykra. W rejonach Wysokie mieści się uroczysko kultowe z XVII w. Żeby dojść do tego obiektu należy przebyć około 250 m trzymając się oznakowanych czerwonym kółkiem drzew.

Błatnia (917 m n.p.m.) stanowczo wyodrębnia się w grupie Klimczoka. Z polan szczytowych roztaczają się piękne widoki na Beskid Śląski. \"Panorama z Błatniej obejmuje - oprócz wierzchołków Klimczoka i Skrzycznego - wszelkie ważniejsze wierzchołki Beskidu Śląskiego pasmo ciągnące się od Skrzycznego do Baraniej Góry.

Z Błatniej żółty żółtym szlakiem przemieszczamy się w stronę Klimczoka. Przed nami około 1,5 godziny trasy. Na naszej trasie znajduje się Stołów i Trzy Kopce. Rejony Trzech Kopców są bardzo interesujące gdyż znajduje się tam buków umiejscowiony na wysokości 800-950 m w obrębie wzniesienia - 120-letni drzewostan jak również jaskinia Klimczoka na południowym zboczu.


Klimczok

Klimczok (1117 m n.p.m.) - zamiar naszej wycieczki jest szczytem górskim znajdujący się w granicach administracyjnych Bielska-Białej i będący najwyżej umiejscowionym punktem tego miasta. Umiejscowiony w północnej części Pasma Wiślańskiego w Beskidzie Śląskim. Lasy wokół wierzchołka były podobno kryjówką zbójników. Na czele których stali bracia Klimczaki. Stąd również wywodzi sie nazewnictwo tego wierzchołka. Wschodni, więcej płaski szczyt, nosi nazwę Magury, ma wysokość 1095 m, mieści się na nim schronisko PTTK oraz stacja ratunkowa GOPR. Z Klimczoka kierujemy się żółtym i czerwonym szlakiem na Szyndzielnię, jest to około 30 minutowy spacerek.
--- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl